Naczelny Sąd Administracyjny zajął się sprawą radnego, którego zarobki sprzed lat zostały ujawnione publicznie przez burmistrza jednej z gmin miejsko-wiejskich w województwie mazowieckim. Radny pracował kiedyś w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury i Turystyki. Burmistrz podczas sesji rady miejskiej podał informacje o jego zarobkach z tego okresu, a nagranie z sesji trafiło do internetu.
Radny złożył skargę do Urzędu Ochrony Danych Osobowych, twierdząc, że to naruszenie jego prywatności. Burmistrz bronił się, że mógł otrzymywać i przetwarzać dane pracownika instytucji kultury dotyczące wysokości uzyskiwanego przez niego wynagrodzenia za pracę w związku z wykonywaną przez niego… pracą nadzorczą nad wszystkimi gminnymi jednostkami organizacyjnymi (!!!).
Ponadto burmistrz zaprzeczył, aby informacje zawierające dane osobowe uzyskał bezpośrednio od MGCKiT, zaś dyrektor instytucji zaprzeczył, aby on lub podległy mu pracownik udostępnił burmistrzowi dane osobowe. Mało tego. Burmistrz stwierdził, że jego słowa wypowiedziane podczas sesji rady miejskiej… błędnie zaprotokołowano i według niego nie doszło do naruszenia ochrony danych osobowych.
UODO częściowo przyznał rację radnemu, dając burmistrzowi upomnienie i nakazując usunięcie danych z nagrania. Jednak UODO umorzył sprawę dotyczącą tego, czy MGCKiT w ogóle przekazało te dane burmistrzowi. Radny nie zgodził się z tym i odwołał się do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie przyznał mu rację, mówiąc, że UODO powinien dokładniej zbadać, skąd burmistrz miał te informacje. Sprawa trafiła do NSA, bo UODO się odwołał. Jednak NSA, wyrokiem z 9 kwietnia 2025 r. podtrzymał decyzję WSA.
NSA uznał, że informacja o zarobkach to dane osobowe i ich ujawnienie podlega przepisom o ochronie prywatności. Sąd stwierdził, że UODO nie może zbyt łatwo umarzać spraw, jeśli nie wyjaśnił wszystkich ważnych okoliczności, np. skąd dokładnie pochodzą dane.
– W rozpoznawanej sprawie zaś zachodziła potrzeba dalszego prowadzenia postępowania wyjaśniającego celem ustalenia, w jaki sposób doszło do pozyskania przez burmistrza danych osobowych skarżącego, których administratorem była jednostka gminy. Zakres danych jaki i ich treść wskazywały na pozyskanie ich z tego źródła. (…) Materiał ten pozwalał na dokonanie w pełni racjonalnych ustaleń faktycznych. Treść protokołów sesji rady miasta i gminy, pisma wyjaśniające burmistrza i dyrektora MGCKiT stanowiły co najmniej bazę do ustalenia sposobu pozyskania danych osobowych skarżącego przez Burmistrza – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Według sądu UODO był w stanie przeprowadzić ocenę tych środków dowodowych i jednoznacznie ustalić stan faktyczny. W przypadku powzięcia jakichś wątpliwości mógł przeprowadzić kolejne dowody.
fot. ilustracyjne