Samorząd Krakowa zapowiedział zmiany organizacyjne miejskich placówek – młodzieżowych domów kultury. MDK-i mają zostać formalnie zlikwidowane a faktycznie wejść w struktury innych instytucji. Uchwały w tej sprawie ma na najbliższej sesji głosować rada miejska. Zapowiedź tej decyzji wzbudziła ogromne kontrowersje i obawy środowisko kultury w Krakowie ale i w kraju, bo animatorzy, edukatorzy i artyści obawiają się, że za przykładem Krakowa pójdą inne samorządy.
“To tylko reorganizacja”
Miasto zapewnia, że nie chodzi o likwidację tylko zmianę organizacyjną.
– Chociaż treść przedstawionych radnym Krakowa projektów uchwał wskazuje na likwidację młodzieżowych domów kultury, to należy podkreślić, że ich celem w żadnym wypadku nie jest zaprzestanie ich działalności, ale jest to zmiana organizacyjna dotycząca ich dalszego funkcjonowania – czytamy w informacji opublikowanej przez miasto.
Według miasta włączenie MDK-ów w struktury instytucji kultury pozwoli na lepsze “wykorzystanie potencjału” oraz “rozwinięcie działalności programowej” przy zachowaniu ciągłości “funkcjonowania młodzieżowych domów kultury, w tym zatrudnienia pracowników”.
Koniec Karty Nauczyciela
Problem w tym, że na zmianach na pewno stracą pracownicy obecnych MDK-ów. Wynika to, z ich specyficznego statusu i formy prawnej. MDK nie są bowiem instytucjami kultury w myśl ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, tylko placówkami oświatowymi, które działają w oparciu o przepisy ustawy Prawo oświatowe. To oznacza m. in. inne wymogi kwalifikacyjne dla pracowników (m.in.uprawnienia pedagogiczne), ale również przywileje wynikające z Karty Nauczyciela. Jeśli MKD zostaną zlikwidowane i staną się częścią instytucji kultury, to dotychczasowi pracownicy, nawet jeśli miasto deklaruje ”ciągłość zatrudnienia” nawiążą nowy stosunek pracy z nowym pracodawcą w oparciu o inne przepisy. To oznacza w najlepszym przypadku więcej pracy za te same pieniądze (w MDK-ach obowiązuje pensum).
Będą zwolnienia?
W praktyce zmiany mogą jednak oznaczać zwolnienie znaczącej części obecnych pracowników, bo miasto zakłada zmniejszenie kosztów związanych z wydatkami na wynagrodzenia. – (…) Aktualnie największą część kosztów stanowią wydatki płacowe, a wśród nich te wynikające z zastosowania Karty Nauczyciela. (…) obecnie w młodzieżowych domach kultury zajęcia prowadzą nauczyciele, których wymiar zajęć dydaktycznych wynosi 18 godzin tygodniowo. W nowej formie organizacyjnej instruktorzy zatrudniani w oparciu o Kodeks pracy będą mogli prowadzić zajęcia w większym wymiarze godzin, dlatego wspomniane koszty ulegną zmniejszeniu – można przeczytać na oficjalnej stronie miasta.
Miasto nie kryje więc, że zamierza oszczędzać przede wszystkim na ludziach, bo skoro instruktorzy będą więcej pracować, to potrzeba będzie ich mniej.
Rodzice zapłacą
Kolejną grupą, którą planowane zmiany dotkną, będą rodzice i młodzież korzystająca z zajęć w MDK-ach. Zgodnie z prawem oświatowym obecnie zajęcia są nieodpłatne. Tymczasem miasto zapowiada wprowadzenie “drobnych” opłat za zajęcia. Nie wiadomo na jakim poziomie kształtować się będzie wysokość tych opłat. Stracą one jednak walor bezpłatności i mogą wpłynąć na ograniczenie dostępności dla gorzej sytuowanych rodzin.
Filie “bez żadnego trybu”
Operacja zaplanowana przez miasto budzi też wątpliwości natury formalnej. Nie bardzo wiadomo też jaka ma być formuła “przyłączania” MDK-ów do instytucji kultury. Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej nie przewiduje bowiem łączenia instytucji kultury z podmiotami nie będącymi takimi instytucjami.
Tymczasem miasto poinformowało już o tym, które likwidowane MDK-i zostaną filiami konkretnych instytucji kultury. Informacje te zawarte są również w projektach uchwał intencyjnych dotyczących likwidacji MDK-ów. Problem w tym, że miasto wskazując utworzenie filii w instytucjach kultury wchodzi w kompetencje dyrektorów tych instytucji. Słusznie zauważyła to w swoim wpisie na Facbooku krakowska animatorka i badaczka kultury Weronika Idzikowska. Zgodnie z ustawą o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej strukturę organizacyjną instytucji określa dyrektor nadając regulamin organizacyjny. Ani Rada ani Prezydent Krakowa nie mają kompetencji, żeby narzucić strukturę organizacyjną instytucji kultury czy to poprzez zapisy statutowe czy inne zabiegi.
Jedyne co w mojej opinii może zrobić samorząd, to przekazać majątek likwidowanych MDK-ów instytucjom kultury. Nie może tego jednak dokonać jednostronnie. Instytucja kultury to nie jednostka budżetowa tylko osoba prawna, więc wymaga to również woli dyrektorów tych instytucji.
Analogicznie jest z zatrudnianiem i zwalnianiem pracowników (na co również zwraca uwagę Weronika Idzikowska). Miasto nie ma formalnych narzędzi, żeby zagwarantować pracę pracownikom likwidowanych MKD-ów w miejskich instytucjach kultury, bo ich zatrudnienie jest również wyłączną kompetencją dyrektorów. W tym kontekście obawy o przyszłość pracowników MDK-ów wydają się jak najbardziej uzasadnione.
Gdzie te oszczędności?
Nie wiadomo też, jak ekonomicznie ma “spiąć” operacja zaplanowana przez miasto, gdzie tak naprawdę tkwią oszczędności i ile mają wynieść? Wydatki miasta na utrzymanie jedenastu MDK-ów wynoszą ok. 28,3 mln zł rocznie. Z tej kwoty 38,82 proc. tj. ok. 10,98 mln zł stanowi subwencja oświatowa przekazywana z budżetu państwa. Pozostałą kwotę, czyli ok. 17,31 mln zł stanowią wydatki miasta pokrywane z dochodów własnych.
W związku z likwidacją MDK-ów miasto straci subwencję, czyli średnio licząc kwotę 1 mln zł z na każdy z MDK-ów. Jeżeli więc zmiany mają przynieść jakiekolwiek oszczędności dla budżetu miasta, musi to oznaczać ograniczenie wydatków pokrywanych z dochodów własnych. To może oznaczać bardzo znaczący spadek nakładów na działalność prowadzoną obecnie przez MDK-i, trudny do zrekompensowania opłatami za korzystanie z zajęć.
Likwidacja, czy jak chcą to nazywać władze Krakowa “reorganizacja” MDK-ów, w czasie gdy cała kultura jest w stanie zawieszenia i bardzo poważnego kryzysu, to bardzo niebezpieczny i szkodliwy precedens. Realizacja tego planu postawi w bardzo niekorzystnej sytuacji zarówno pracowników likwidowanych MDK-ów, jak i dyrektorów i pracowników instytucji kultury, które mają przejąć ich kadry, obiekty i działalność. A jeśli w Krakowie się uda, na pewno w innych miastach Polski znajdą się naśladowcy.
Odnoszę też wrażenie, że instruktorzy z MDK-ów nie mogą liczyć, niemal na żadne realne i szczere wsparcie ze strony środowiska kultury. Po pierwsze prawie wszyscy walczą w tej chwili o przetrwanie. Po drugie część środowiska nie czuje więzi z MDK-ami, bo te formalnie są częścią systemu oświaty i w dodatku “mają lepiej” (Karta nauczyciela). Znam też przedstawicieli sektora kultury, którzy uważają MDK-i za “skamieliny”, które “już dawno powinny zostać zlikwidowane”.
Tym bardziej więc trzeba głośno zaprotestować…