Jakiej Polski chcą ludzie kultury? Takiej, która szanuje autonomię, traktuje podmiotowo i nie instrumentalizuje kultury. Ale również takiej, która gwarantuje godne wynagrodzenia i nie pozostawia ich samym sobie w sytuacji kryzysowej.
Kultura w Polsce od lat boryka się z różnorodnymi problemami. Podstawowy to niedofinansowanie. Branża kulturalna jest najgorzej wynagradzaną grupą zawodową w Polsce. Ponadto w znaczącym stopniu dotknięta jest prekaryzacją. Nawet ci, którzy mają etaty, często zarabiają ledwie najniższą krajową i niejednokrotnie zaliczają się do grupy ubogich pracujących. Dzieje się to za wiedzą i akceptacją samorządów, które są organizatorami grubo ponad 90 procent instytucji kultury w Polsce.

Kolejny problem to otoczenie prawne, w którym funkcjonują instytucje kultury. Wielokrotnie nowelizowana Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej z 1991 r. słabo chroni autonomię instytucji kultury oraz niezależność ich dyrektorów. Po latach jej funkcjonowania mamy do czynienia z sytuacją, w której źródłem prawa w coraz większym stopniu jest orzecznictwo sądów administracyjnych nie zaś tekst samej ustawy. To dysfunkcja, która rodzi trudności w interpretacji i stosowaniu prawa i przekłada się na problemy w funkcjonowaniu instytucji kultury.

Problemy kultury pogłębił i w ostry sposób wyeksponował kryzys związany z pandemią COVID-19. Branża została na wiele tygodni całkowicie zamrożona, co uderzyło w rzeszę artystów, animatorów, instruktorów, techników i innych pracowników kultury, z których wielu z dnia na dzień zostało pozbawionych dochodów. W kłopoty finansowe popadły też same instytucje, zwłaszcza te, które przed pandemią wypracowywały część swoich budżetów z dochodów ze sprzedaży biletów na wydarzenia lub opłat za udział w różnorodnych zajęciach.

Żeby w zauważalny sposób poprawić sytuację w kulturze warto zrobić trzy rzeczy.

Po pierwsze należy ujednolicić zasady wynagradzania pracowników samorządowych instytucji kultury z zasadami wynagradzania pracowników samorządowych. W 2018 r. podjęto taką inicjatywę, jednak głosami rządzącej większości propozycja została odrzucona po zaledwie 10-minutowej dyskusji w Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Nie ma jednak żadnego powodu, żeby np. specjalista ds. promocji w instytucji kultury zarabiał mniej niż specjalista w urzędzie miasta. Nie ma też powodu, aby pracownik samorządowy przechodząc na emeryturę otrzymywał 6-miesięczną odprawę a pracownik instytucji kultury jedynie 3-miesięczną.

Po drugie należy wzmocnić autonomię instytucji kultury i niezależność dyrektorów poprzez gruntowną a nie kosmetyczną nowelizację Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Konieczne jest doprecyzowanie m. in. przepisów dotyczących powoływania i odwoływania dyrektorów oraz obowiązków organizatora względem instytucji.

Po trzecie, aby zniwelować skutki pandemii należy uruchomić nowe narzędzia wsparcia dla instytucji kultury, zwłaszcza lokalnych domów, ośrodków i centrów kultury. Jednym z nich może być „Bon rozwojowy” – w kwocie 1000 zł z przeznaczeniem na uczestnictwo w: kursach, zajęciach, warsztatach i innych aktywnościach kulturalno-edukacyjnych prowadzonych przez domy, ośrodki i centra kultury.

Bon zniweluje bariery oraz wyrówna szanse w dostępie do edukacji kulturalnej i kultury. Ograniczy też negatywne skutki ekonomiczne związane ze spadkiem przychodów instytucji z tytułu kursów, zajęć, warsztatów itp. form w związku z pandemią. Wreszcie pozwoli na utrzymanie miejsc pracy dla animatorów i instruktorów, w tym w szczególności zatrudnionych w oparciu o umowy cywilno-prawne, których byt ekonomiczny jest bezpośrednio zależny od przychodów z tej działalności.

Warto to zrobić…

Paweł Kamiński

Na fot. ceramiczna rzeźba Piotra Nowaka pt. „Connected” na wystawie „The essence of the clash” („Esencja zgrzytu”) w Galerii Centrum Ceramiki Unikatowej w Starej Kopalni w Wałbrzychu. (fot. Paweł Kamiński)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.