Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz odwołał odwołał Agnieszkę Kołodyńską ze stanowiska dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury. Odwołanie Agnieszki to kolejny dowód na skrajnie niesymetryczną relację pomiędzy organizatorami a dyrektorami instytucji kultury.
Prezydent zarzucił dyrektorce łamanie prawa pracy i dyskryminowanie pracowników. Agnieszka Kołodyńska rozważa skargę na decyzję Prezydenta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Prezydent Piotr Grzymowicz zapowiedział zamiar odwołania Agnieszki Kołodyńskiej tuż przed Wielkanocą. Głównym motywem odwołania miały być według przekazów medialnych oskarżenia o stosowanie przed dyrektorkę mobbingu wobec pracowników. W reakcji na tę wiadomość artyści, działacze kultury i inni mieszkańcy miasta rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją w obronie dyrektorki. Petycję podpisało w sumie 460 osób. W petycji znalazł się m. in. apel do Prezydenta o ponowne rozpatrzenie decyzji o odwołaniu Agnieszki Kołodyńskiej.
Apel został przez Piotra Grzymowicza zignorowany, bo w piątek 19 maja podpisał on zarządzenie w sprawie odwołania dyrektorki MOK. W uzasadnieniu powołał się m. in. na naruszenia Kodeksu Pracy wykazane w trakcie kontroli przeprowadzonej przez inspektora pracy. Znalazły się wśród nich m. in. nieprawidłowo ustalone grafiki pracy portierów i inne, w gruncie rzeczy błahe, uchybienia.
Oprócz tego, Prezydent powołał się na ustalenia powołanej przez siebie komisji, która miała stwierdzić naruszanie czci i godności pracowników oraz zachowania prowadzące do dyskryminowania pracowników. W opinii publicznej Agnieszka Kołodyńska stała się osobą stosującą mobbing wobec pracowników.
Problem jednak w tym, że powołana przez Prezydenta komisja mobbingu nie potwierdziła. Według komisji, zebrane przez nią wyjaśnienia pracowników MOK są niewystarczające do jednoznacznego zakwalifikowania zachowań wobec pracownika jako wypełniające definicje mobbingu. Jak czytamy w raporcie komisji taka ocena może być sformułowana wyłącznie przez Sąd Pracy.
Komisja nie miała jednak wątpliwości, że do niewłaściwych zachowań wobec pracowników dochodziło. Według ustaleń komisji miały to być m. in. tupanie, krzyki, używanie wulgaryzmów, rozmowa przez osoby trzecie lub nagrania. W związku z poczynionymi przez siebie ustaleniami komisja zaleciła uregulowanie kwestii zakresów obowiązków oraz struktury organizacyjnej oraz przestrzeganie prawa pracy w MOK.
Czy wobec takiego stanowiska komisji Prezydent miał prawo odwołać dyrektorkę? Ustawa o prowadzeniu i organizowaniu działalności kulturalnej pozwala na odwołanie dyrektora z powodu naruszenia przepisów prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem. Ale gdyby zamiarem Prezydenta było rzetelne wyjaśnienie sprawy, to powinien poczekać na ew. rozstrzygnięcie sądowe.
Zła wiadomość dla Agnieszki Kołodyńskiej i innych dyrektorów jest taka, że w przypadku odwołania w takim trybie nie liczy się skala naruszenia prawa. Można więc zostać odwołanym praktycznie za każde naruszenie przepisów, w tym również za błędnie ustalony grafik pracy portierów, którego w takiej instytucji jak MOK, dyrektor nawet osobiście nie podpisuje.
Cytując orzecznictwo – przepis zawarty w ustawie nie zawiera warunku, aby naruszenie prawa miało charakter rażący bądź istotny a dla odwołania dyrektora wystarczające jest każde naruszenie prawa związane z zajmowanym stanowiskiem. Według sądu osoba pełniąca funkcję kierowniczą ponosi zwiększoną odpowiedzialność związaną z kierowaniem daną jednostką i naruszenie prawa może być podstawą do jej odwołania.
Taka interpretacja ustawy otwiera to furtkę organizatorom, do odwoływania niewygodnych dyrektorów pod byle pretekstem, jakim może być przywołany wyżej błąd w grafiku pracy portierów. Można też odwołać dyrektora za to, że rzekomo tupał i krzyczał na pracowników, używając przy tym wulgaryzmów.
Sprawa Agnieszki Kołodyńskiej potwierdza tezę mówiącą o tym, że wprowadzone kilka lat temu tzw. kontrakty, w żaden sposób nie wzmocniły pozycji dyrektorów i w żaden sposób nie uniezależniły ich od łaski i niełaski organizatorów.
One thought on “Dyrektorzy jak pionki”